Potykam się chcąc odpowiedzią pełną.
Zamaszyste kroki kroczkami się stają.
Dreptanie, potknięcia ...
Pytania gwiazdami spadają - są i już ich nie ma.
Odpowiedzi ołowiem w bezruch się zmieniają.
Niedokończone.
Napoczęte w ogóle ?
Stadem koni pędzą.
Tumanem kurzu cisza słowem się napełnia.
Złudzenia, że zapełnia ?
Słuchasz.
Słów pragniesz, słowem sama nie chcesz.
Za Ciebie podejmuję.
Te niewypowiedziane do ust swych podnoszę.
Po jednej - jak poziomki - smaku chwil wydłużyć.
Na zapach dotnięciem odpowiem.
Czy mogę ?